BYLE TYLKO
NIE WOJNA
Największe demonstracje
antywojenne od czasów Wietnamu. 1,5 mln ludzi w
Londynie, po pół miliona w Nowym Jorku i Berlinie, 100 tys.
w Paryżu, setki tysięcy we Włoszech i Hiszpanii i ledwie 1,5
tys. w Moskwie.
Sobotnie protesty przeciw wojnie w ok. 600 miastach
świata wypadły imponująco. Nowojorski Manhattan został sparaliżowany. Burmistrz Michael
Bloomberg nie zgodził się, by demonstranci podeszli pod
siedzibę ONZ. - Nie powinniśmy zaczynać wojny tylko dlatego, że mamy największą armatę
- wołał Martin Luther Kingjr jr., syn słynnego obrońcy praw obywatelskich. Arcybiskup Desmond Tutu
z RPA wzywał Busha, by „nie rozpoczynał wojny, której nikt prócz niego nie
chce".
W Londynie wołano: „Blair, zamiast wojować, zrób
sobie herbaty". W Sydney: „Zatrzymać pożar buszu [aluzja do prezydenta USA
- red.] i małego podpalacza Howarda [premier Australii - red.]". W
Brukseli: „Nie dla wojny o ropę". W Berlinie: „Precz z imperialistyczną
wojną". W Rzymie: „Krew za naftę - nie!". W warszawskiej demonstracji
brało udział kilka tysięcy osób.
W Londynie demonstranci mieli 50 tys. plakatów i
transparentów
Marcin Bosacki
GAZETA WYBORCZA 30.05-01.06.2003
|