Sprzeciw
Nie mamy komór gazowych, ale
ludobójstwo można popełnić na wiele sposobów. Pojawiły się opinie, ze nasz
rząd i naród nie byliby zdolni do zaplanowania ludobójstwa. Czy to
naiwność, czy hipokryzja?
SZULAMIT ALONI*
Wszyscy wiedzą, że zbrodnię
można popełnić na wiele sposobów, dotyczy to także ludobójstwa. Pisarz
[Icchok Lejbiusz - red.] Perec mówił o „cnotliwym kocie", który nie
przelewa ani jednej kropli krwi, tylko dusi swoje ofiary.
Używając armii i dostępnych
metod destrukcji, izraelski rząd nie tylko doprowadza do przelewu krwi,
ale również dusi swe ofiary. Bo jak inaczej określić zrzucenie
jednotonowej bomby na gęsto zaludnioną strefę miejską oficjalnie z
zamiarem zabicia niebezpiecznego terrorysty i jego żony? Oczywiście
pozostałe osoby - w tym kobiety i dzieci, które zginęły lub zostały ranne
- nie liczą się. Jak wyjaśnić, że o trzeciej rano wyrzuca się na deszcz
ludzi z ich własnych domów, instaluje w ich domach bomby i odchodzi bez
słowa?
I jak usprawiedliwić to, co
się stało w Dżeninie? Nie zniszczyliśmy całej dzielnicy, tylko 85 domów,
to nie była masakra, zabiliśmy tylko 50 osób. Ile osób trzeba zabić, ile
domów zniszczyć, żeby można było mówić o zbrodni? Zbrodni przeciw
ludzkości - takiej, jak została zdefiniowana w prawie państwa Izrael, a
nie tylko w prawie belgijskim.
Jeszcze lepiej - godzina
policyjna i obstawienie całego miasta tylko po to, żeby pozwolić kilku
zwolennikom rasistowskiego ugrupowania (ekstremistów z żydowskich kolonii)
na wejście do Groty Patriarchów w Hebronie. Czołgi, które wjeżdżają w
stragany z owocami i warzywami, buldożery niszczące domy i generałowie,
którzy w swej wielkiej pysze gotowi są zniszczyć całą dzielnicę z powodu
wałęsającej się grupy osadników.
Godziny policyjne,
obwarowania, przemoc, zbrodnie, wyburzanie domów należących do
podejrzanych... to wszystko już było. Rozkaz wydany przez Ariela Szarona
żołnierzom idącym zemścić się do Kibih (w Jordanii w 1956 r.): „Wyrządzić
jak największe szkody w ludziach i dobrach", nie został zapomniany.
Dzisiaj premier Szaron, minister obrony Szaul Mofaz i szef sztabu Mosze
Jaalon, trzej generałowie, którzy kierują polityką rządu, zachowują się
jak kot hipokryta - duszą ofiary. Benny Alon, minister aktualnego rządu,
ujął to właściwie: „Uczyńcie ich (Palestyńczyków) życie tak nieznośnym, by
sami odeszli".
I każdego dnia tak właśnie
się dzieje. Szef sztabu obwieścił, iż burzy, „aby odbudować". Jego
działania pozwalają przypuszczać, że przez słowo „stwarzać" rozumie on
„stwarzać nowe kolonie". Aby nie być zobowiązanym do czuwania nad
dobrobytem mieszkańców, armia wchodzi do wioski, morduje, burzy,
zatrzymuje i wycofuje się. Ci, którzy pozostają pośród popiołów i ruin,
muszą sobie radzić sami.
Większość naszych dzieci
jest indoktrynowana, mówi im się w szkołach religijnych, że Arabowie są
Amalekitami (plemię wrogie Hebrajczykom) i że Biblia naucza, iż Amalekitów
trzeba zgładzić. Pewien rabin (Israel Hess) napisał w dzienniku
Uniwersytetu Bar-Ilan: „Powinniśmy dokonać ludobójstwa", bo jego badania
pokazały, że Palestyńczycy byli Amalekitami.
Naród izraelski nie planuje
ludobójstwa, on po prostu nie chce wiedzieć, co się dzieje na Terytoriach.
Naród podporządkowuje się rozkazom wydawanym przez jego prawomocnych
przedstawicieli. Od zabójstwa premiera Icchaka Rabina, który chciał
uczynić pokój, palec pozostaje na spuście; chciwość stoi na pierwszym
miejscu i zawsze znajdzie się powód do brutalnego potraktowania wszystkich
mieszkańców miasta, które liczy dziesiątki, a nawet setki tysięcy osób, bo
zawsze znajdą się jacyś poszukiwani ludzie. Wystarczy, żeby była
poszukiwana jedna osoba, by zbombardować i zabić, oczywiście przez
pomyłkę, kobiety, dzieci - zakładając, że traktuje się ich jeszcze jako
ludzi. Oczywiście z naszą hipokryzją, z uwielbieniem dla naszej
„żydowskiej moralności" czynimy to tak, aby cały świat wiedział, że
palestyńskie ofiary są otoczone w naszych szpitalach troskliwą opieką. Ale
starannie dbamy, aby nie wydało się, ilu Palestyńczyków jest mordowanych z
zimną krwią. Ludobójstwo, o którym dziś się mówi, nie jest takie samo jak
to, którego ofiarami byliśmy w przeszłości. Jak mi powiedział jeden z tych
przebiegłych generałów, my nie mamy komór gazowych ani pieców
krematoryjnych.
tłum. Agnieszka Koprowska
* Autorka była ministrem kultury w rządzie Rabina; jest jedną z liderek
izraelskiej lewicy. Tekst ukazał się w izraelskiej gazecie „Haarec",
tłumaczenie za „Le Courrier Intenuitional" 13-19 marca
2003
|