Poniedzialek 12 maja 2003 GAZETA WYBORCZA


strona 1 z 1


Sprzeciw

     Nie mamy komór gazowych, ale ludobójstwo można popełnić na wiele sposobów. Pojawiły się opinie, ze nasz rząd i naród nie byliby zdolni do zaplanowania ludobójstwa. Czy to naiwność, czy hipokryzja?

SZULAMIT ALONI*

     Wszyscy wiedzą, że zbrodnię można popełnić na wiele sposobów, dotyczy to także ludobójstwa. Pisarz [Icchok Lejbiusz - red.] Perec mówił o „cnotliwym kocie", który nie przelewa ani jednej kropli krwi, tylko dusi swoje ofiary.

     Używając armii i dostępnych metod destrukcji, izraelski rząd nie tylko doprowadza do przelewu krwi, ale również dusi swe ofiary. Bo jak inaczej określić zrzucenie jednotonowej bomby na gęsto zaludnioną strefę miejską oficjalnie z zamiarem zabicia niebezpiecznego terrorysty i jego żony? Oczywiście pozostałe osoby - w tym kobiety i dzieci, które zginęły lub zostały ranne - nie liczą się. Jak wyjaśnić, że o trzeciej rano wyrzuca się na deszcz ludzi z ich własnych domów, instaluje w ich domach bomby i odchodzi bez słowa?

     I jak usprawiedliwić to, co się stało w Dżeninie? Nie zniszczyliśmy całej dzielnicy, tylko 85 domów, to nie była masakra, zabiliśmy tylko 50 osób. Ile osób trzeba zabić, ile domów zniszczyć, żeby można było mówić o zbrodni? Zbrodni przeciw ludzkości - takiej, jak została zdefiniowana w prawie państwa Izrael, a nie tylko w prawie belgijskim.

     Jeszcze lepiej - godzina policyjna i obstawienie całego miasta tylko po to, żeby pozwolić kilku zwolennikom rasistowskiego ugrupowania (ekstremistów z żydowskich kolonii) na wejście do Groty Patriarchów w Hebronie. Czołgi, które wjeżdżają w stragany z owocami i warzywami, buldożery niszczące domy i generałowie, którzy w swej wielkiej pysze gotowi są zniszczyć całą dzielnicę z powodu wałęsającej się grupy osadników.

     Godziny policyjne, obwarowania, przemoc, zbrodnie, wyburzanie domów należących do podejrzanych... to wszystko już było. Rozkaz wydany przez Ariela Szarona żołnierzom idącym zemścić się do Kibih (w Jordanii w 1956 r.): „Wyrządzić jak największe szkody w ludziach i dobrach", nie został zapomniany. Dzisiaj premier Szaron, minister obrony Szaul Mofaz i szef sztabu Mosze Jaalon, trzej generałowie, którzy kierują polityką rządu, zachowują się jak kot hipokryta - duszą ofiary. Benny Alon, minister aktualnego rządu, ujął to właściwie: „Uczyńcie ich (Palestyńczyków) życie tak nieznośnym, by sami odeszli".

     I każdego dnia tak właśnie się dzieje. Szef sztabu obwieścił, iż burzy, „aby odbudować". Jego działania pozwalają przypuszczać, że przez słowo „stwarzać" rozumie on „stwarzać nowe kolonie". Aby nie być zobowiązanym do czuwania nad dobrobytem mieszkańców, armia wchodzi do wioski, morduje, burzy, zatrzymuje i wycofuje się. Ci, którzy pozostają pośród popiołów i ruin, muszą sobie radzić sami.

     Większość naszych dzieci jest indoktrynowana, mówi im się w szkołach religijnych, że Arabowie są Amalekitami (plemię wrogie Hebrajczykom) i że Biblia naucza, iż Amalekitów trzeba zgładzić. Pewien rabin (Israel Hess) napisał w dzienniku Uniwersytetu Bar-Ilan: „Powinniśmy dokonać ludobójstwa", bo jego badania pokazały, że Palestyńczycy byli Amalekitami.

     Naród izraelski nie planuje ludobójstwa, on po prostu nie chce wiedzieć, co się dzieje na Terytoriach. Naród podporządkowuje się rozkazom wydawanym przez jego prawomocnych przedstawicieli. Od zabójstwa premiera Icchaka Rabina, który chciał uczynić pokój, palec pozostaje na spuście; chciwość stoi na pierwszym miejscu i zawsze znajdzie się powód do brutalnego potraktowania wszystkich mieszkańców miasta, które liczy dziesiątki, a nawet setki tysięcy osób, bo zawsze znajdą się jacyś poszukiwani ludzie. Wystarczy, żeby była poszukiwana jedna osoba, by zbombardować i zabić, oczywiście przez pomyłkę, kobiety, dzieci - zakładając, że traktuje się ich jeszcze jako ludzi. Oczywiście z naszą hipokryzją, z uwielbieniem dla naszej „żydowskiej moralności" czynimy to tak, aby cały świat wiedział, że palestyńskie ofiary są otoczone w naszych szpitalach troskliwą opieką. Ale starannie dbamy, aby nie wydało się, ilu Palestyńczyków jest mordowanych z zimną krwią. Ludobójstwo, o którym dziś się mówi, nie jest takie samo jak to, którego ofiarami byliśmy w przeszłości. Jak mi powiedział jeden z tych przebiegłych generałów, my nie mamy komór gazowych ani pieców krematoryjnych.

tłum. Agnieszka Koprowska
* Autorka była ministrem kultury w rządzie Rabina; jest jedną z liderek izraelskiej lewicy. Tekst ukazał się w izraelskiej gazecie „Haarec", tłumaczenie za „Le Courrier Intenuitional" 13-19 marca 2003