Odszedł Tadek Pasierb... To imię i nazwisko niewielu już mówi cokolwiek. Na pogrzebie mówiono o Jego pracy w szkole w Miliczu. Nie mówiono o Jego pracy w II LO we Wrocławiu. Pracował także jako wizytator metodyk w Kuratorium Oświaty. Były to bowiem czasy, w których władzy zależało na tym, aby nadzór pedagogiczny dotyczył merytorycznej pracy nauczyciela - jakości lekcji, poprawności merytorycznej, wykonywania doświadczeń. I właśnie te doświadczenia stały się jego głównym obszarem zainteresowania. W II LO była świetnie wyposażona pracownia fizyczna. Opiekowali się nią tacy ludzie jak pan Grochocki i pan Aszkiełowicz (również metodyk i człowiek, u którego odbywałem praktykę pedagogiczną na studiach). W tamtych, zapominanych już obecnie latach, program nauczania od 1966 roku wymagał realizacji około 100 takich eksperymentów lub pokazów. Jak przygotować doświadczenie, jak umieścić je w toku lekcji, jaką rolę ma ono spełniać w procesie nauczania - to były tematy istotne w pracy metodyka z nauczycielami. Tadeusz był wtedy w swoim żywiole.

Poznałem go w 1987 roku, kiedy rozpocząłem pracę w Wojewódzkim Ośrodku Metodycznym. Był tą osobą, która wprowadzała mnie w specyfikę pracy metodyka. Dużo się nauczyłem, choć byliśmy inni w metodach pracy i mieliśmy inne poglądy na pracę i postępowanie z nauczycielami. Bardzo sobie cenię nasze rozmowy. Rozmowy i dyskusje w WOMie, podczas wyjazdów na konferencje do Nowego Sącza i w Borowicach. Kiedy myślę zresztą o Tadeuszu to myślę o czasach, w których dla nauczycieli organizowano konferencje metodyczne, szkolenia. Ośrodek metodyczny służył nauczycielom a nie wydziałom edukacji. Wraz z odejściem Tadeusza odszedł jakże ważny element składający się na pamięć o tamtych czasach. Czasach, w których dbano o odpowiednio wysoki poziom merytoryczny lekcji, o wykonywanie eksperymentów. Tadeusz był również organizatorem konkursów fizycznych dla szkół podstawowych (jak to obecnie brzmi... fizyka w szkole podstawowej..) przygotowując zarówno zadania teoretyczne jak i doświadczalne.

Czas mija... świat się zmienia. Ale czy na pewno powinien się zmieniać właśnie tak? Czy powinni uczyć w szkołach (LO!!!) nauczyciele, którzy mówią do uczniów: nie rozwiążemy tego zadania, bo ja nie umiem rozwiązywać równań kwadratowych? Czy doświadczenia to fajerwerki oglądane na różnych festiwalach nauki lub tzw. centrach nauki? A w szkole???? Dlaczego fizyka przestała być ciekawa dla uczniów? Bo powyrzucano wiele zagadnień w celu tzw. odchudzenia programów? Dlaczego piszę o tym? Bo tak jak odejście niedawne Ignacego Stępniowskiego, odejście Tadeusza oznacza dla mnie odchodzenie pewnego świata, Świata lepszej jakości nauczania fizyki. Niektórzy powiedzą, że nie mam racji. Że jest dobrze. Może.... Uczniowie kończą szkoły nie widząc praktycznie lub nie wykonując żadnego doświadczenia, dla Tadeusza byłoby to (i było) niezrozumiałe. I mam nadzieję, że nie tylko ja o tym pamiętam, pamiętając o Nim.

Ryszard Nych






















































do góry