grudzień 1999 - styczeń 2000

Poprzednia strona strona 4 z 7


taką szaloną moc wyzwala kosztem zniknięcia pewnej ilości materii. Światło z kolei może przekształcać się w materię. Wszystko dowodzi, że nasz świat jest światem materii o wielu twarzach. Ta wielka myśl, o której mówię, jest jakąś metaforą sugerującą, że w każdym z atomów "zaklęte" zostały wielkie potencjalne możliwości.

     W świecie astrofizyki istnieje także pojęcie antymaterii. Co to takiego jest antymateria?
     Ujmijmy to w prosty sposób: antymateria to jakby symetryczne odbicie, swoiste przeciwieństwo materii. Z materią mamy do czynienia wtedy, gdy np. atom wodoru ma dodatnie jądro i ujemny elektron. Natomiast z antymaterią wówczas, gdyby ujemne było jądro, a dodatni elektron.

     Czy antymateria w ogóle istnieje?
     Istnieje. Taki antyelektron (nazywamy go pozytonem) można wywołać, jakby z zaświatów, w następstwie reakcji jądrowych. A kiedy antyelektron spotyka się z elektronem, oba znikają w błysku, który jest jedną z form znikania materii, a w innych okolicznościach - pojawiania się antymaterii. Niektórzy domniemają nawet, że we wszechświecie istnieje równie dużo antymaterii, co materii, uważają, że gdyby te dwa światy się zeszły, lub choćby zetknęły ze sobą, nastąpiłby gigantyczny błysk i wybuch, porównywalny z Wielkim Wybuchem na początku wszechrzeczy.

     Stephan Hawking, słynny astrofizyk, napisał w jednej ze swoich książek, że fizycy znają dziś około 50 procent praw rządzących wszechświatem. Hawking uważa jednak, że istnieje kompletny zbiór praw całkowicie określających ewolucję wszechświata? Jakie będą losy wszechświata?
      Niestety, na razie nie wiadomo, czy świat osiągnie apogeum, a potem podąży ku swojej zgubie i nastąpi wielki kres i zgniot. Nie wiemy, czy materia wróci do punktu wyjściowego - do stanu przedatomowego, czy pamięć o wszystkim, co się działo, zostanie wymazana. Szukamy oczywiście odpowiedzi na te pytania. Wszystkich nas to ciekawi, czy wszechświat będzie się wiecznie poszerzał, czy też zatrzyma się w rozwoju. Odpowiedzi szukamy, docierając na peryferie wszechświata. Po okołoziemskiej orbicie krąży teleskop kosmiczny, który z precyzją 50 razy większą, niż to możliwe z Ziemi, obserwuje przestrzeń kosmiczną. Teleskop ten jest swoistym wehikułem czasu i przestrzeni. Im w dalsze głębie przestrzeni spogląda, tym bardziej cofa się w mroki pradziejów. Dziś podgląda epokę sprzed 10-13 miliardów lat. Wśród setek widocznych galaktyk, te najdalsze i najmniejsze powstały "zaledwie" miliard lat po narodzinach czasu i przestrzeni, po wielkim wybuchu. Widzimy je takimi, jakimi były i tam, gdzie były, gdy miały 10-20 procent swojego dzisiejszego wieku.

Następna strona